Do wpisu skłoniły mnie pytania i wątpliwości, jakie ma wiele osób, gdy słyszy, że można zarabiać online...

Ja mam oczywiście na myśli zarabianie polegające na tym, że rejetsrujemy się na stronie/panelu, następnie wypełniamy ankiety czy też realizujemy zadania i za to otrzymujemy wynagrodzenie.

Nie mam na myśli stron, które wymagają inwestycji, wymagają podania numeru telefonu, na który przychodza płatne smsy czy też sa tylko po to, aby zarabiać na nabijaniu poleconych, a w istocie wypłat nigdy się nie zobaczy. To właśnie takie strony sprawiają, że osoby sceptycznie podchodzą potem do legalnych stron.

Przed zarejestrowaniem się warto najpierw poczytać w sieci o stronie/panelu, który nas interesuje. Dobrze, jeśli uda nam się znaleźć dowody wypłat, które sa oryginalne a nie spreparowane. W tym wypadku zarabiara.pl i lajkuj.pl są okej, bo tam obowiązkiem jest załaczanie dowodów wypłat, które są do wglądu dla wszystkich osób. Czasami aż się śmiać chce, gdy 20 osób na fb pokazuje jeden i ten sam screen z przelewu twierdząc, że to potwierdzenie przelewu na konto właśnie tej osoby. 

Dlatego właśnie ja pokazuję Wam dowody przelewów, dzięki czemu wiadomo, że to, co proponuję to nie jest ściema. No cóż. Nie ma z tego milionów, nie spędzam wakacji na Kanarach, ale na Bałtyk jeszcze mnie stać, a i odłożyć na hobby się od czasu do czasu uda.

Gdy ktoś pyta ile da się zarobić stawiam sprawę jasno. Po co mam mówić, że tysiące, skoro realne jest kilka stówek? Nie mam profilowego w garsonce i okularach, nie wstawiam tysiąca motywujących cytatów osób, których większość nawet nie zna... 

Tak naprawdę wypełnianie ankiet bywa też fajne dlatego, że poznaje się produkty, filmy, reklamy na długo przed tym, gdy ujrzą one światło dzienne. Oczywiście wynagrodzenie u mnie jest na pierwszym miejscu, po to wypełniam ankiety, a by móc odłożyć na drobne przyjemności. Ale wypełnianie samo w sobie również bywa przyjemne, gdy ankieta jest atrakcyjna wizualnie a pytania nie są monotonne.